Kiedy zdrada nie oznacza „winny”…

„Dwa lata temu miałem romans z koleżanką z pracy. Niestety żona się o tym dowiedziała, ale udaliśmy się na terapię małżeńską i udało się uratować nasze małżeństwo. Pojechaliśmy na wakacje, staraliśmy się nawet o dziecko. Niestety mimo terapii, żona ciągle nie może mi wybaczyć tego, co się stało i wypomina mi to przy każdej możliwej okazji. Teraz oznajmiła mi, że składa pozew o rozwód z mojej winy, bo ją zdradziłem.  Czy faktycznie jestem winny, czy jednak mam szanse się bronić? Ja także mogę zarzucić żonie wiele rzeczy”.

ZDRADA jest ciężkim naruszeniem jednego z podstawowych obowiązków małżeńskich, obok wzajemnej pomocy i współdziałania dla dobra rodziny.

Naruszenie obowiązku wierności małżeńskiej Z REGUŁY stanowi o winie (nie koniecznie wyłącznej) w rozpadzie związku małżeńskiego tego, kto dopuścił się zdrady, ale od tej REGUŁY są dwa wyjątki: 

1) jeżeli zdrada nastąpiła wprawdzie jeszcze w trakcie trwania małżeństwa, ale w czasie gdy doszło już do faktycznego rozpadu małżeństwa,

2) jeżeli pomimo wiedzy drugiego małżonka o zdradzie, małżeństwo stron trwało nadal.

Każda sprawa jest inna, każde małżeństwo jest/było inne i sąd przeprowadza postępowanie dowodowe czy zdrada małżeńska rzeczywiście była przyczyną rozpadu małżeństwa na podstawie okoliczności KONKRETNEJ sprawy. 

Sąd jednak, mimo wiedzy o zdradzie, nie może uznać, że ten kto zdradził, jest wyłącznie WINNY, jeżeli:

Jeżeli zdrada małżeńska nastąpiła po wystąpieniu ZUPEŁNEGO i TRWAŁEGO rozkładu pożycia między małżonkami, to nie jest możliwe przypisanie temu, kto zdradził, winy za rozkład pożycia. Co to znaczy „zupełny i trwały” rozkład pożycia? Oznacza brak więzi uczuciowej między małżonkami, brak więzi fizycznej (przynajmniej od kilku miesięcy) i brak więzi gospodarczej (brak wspólnych finansów, decyzyjności, często osobne już zamieszkiwanie). Musi nastąpić brak trzech opisanych więzi, a nie tylko jednej lub dwóch z nich. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 28 września 2000 r., w sprawie IV CKN 112/00 stwierdził, że „związek jednego z małżonków z innym partnerem w czasie trwania małżeństwa, lecz po wystąpieniu zupełnego i trwałego rozkładu pożycia między małżonkami, nie daje podstawy do przypisania temu małżonkowi winy za ten rozkład.” Podobnie Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 20 listopada 1952 r., w sprawie C 600/52 uznał, że „związanie się pozwanej o rozwód z innym mężczyzną w okresie, gdy rozkład pożycia stron był już zupełny i trwały, nie może być współpowodem rozkładu pożycia.” Jeżeli między małżonkami doszło już do rozmów o rozwodzie, a nawet do oddzielnego zamieszkania to nastąpił faktyczny rozpad małżeństwa i mimo, że ktoś następnie nawiązuje inną relację uczuciową, nie oznacza, że poniesie winę za rozpad małżeństwa, bo w rzeczywistości ta nowa relacja NIE BYŁA tego powodem.

Jeżeli po ujawnieniu zdrady małżeńskiej pożycie było kontynuowane, zwłaszcza przez dłuższy czas, to brak jest podstaw do uznania, że to zdrada jest przyczynę rozkładu tego pożycia. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 25 sierpnia 1960 r., w sprawie IV CR 190/60 uznał, że „brak podstaw do obciążenia małżonka współwiną rozkładu na tej podstawie, że dopuścił się niewierności małżeńskiej przed kilkunastu laty, jeżeli współmałżonek przez kilkanaście lat kontynuował pożycie, wiedząc od początku o zdradzie.”Jeżeli małżonek dowiedział się o zdradzie, a następnie małżeństwo było kontynuowane (chociażby tylko przez kilka miesięcy), czyli małżonkowie nadal mieszkali razem i współżyli ze sobą, to doszło to tzw. przebaczenia i nie ma mowy o przypisaniu małżonkowi, który dopuścił się zdrady, winy w rozpadzie związku małżeńskiego, nawet gdyby zdradzony małżonek twierdził przed sądem, że wcale nie przebaczył. W takim wypadku, sąd uznaje, że doszło do tzw. dorozumianego przebaczenia.

Jeżeli chcesz omówić ze mną swój przypadek, zapraszam do kontaktu.

Komentarze wyłączone

© Karolina Górska 2014

top